Flight of Typhoon Ib MN522 and Flight Sergeant GA Gough w dniu 1944-06-10

16 - Gordon „Gus” Gough żyje i ma się dobrze!

W sobotę, 10 czerwca 1944 r., 193 Sqn wykonywał recce nad Normandią, kiedy doszło do strasznego huku, a Typhoon Gusa zadrżał, uderzając mocno w korzeń prawego skrzydła. Gus przez radio „Lockinvar” (Wing Co ER Baker) powiedział, że został trafiony. Po szybkiej inspekcji lotniczej Baker nakazał mu natychmiast położyć.

Gus belly landed MN522 at B3, but was soon on his way back to Southampton aboard L.S.T. 363. He spent Sunday night at the Southampton camp, a muster point for returning shot down pilots awaiting redeployment, but not wishing to waste valuable time or risk being assigned to another squadron, he orchestrated his escape. In the morning he flagged down a passing jeep and the obliging driver hid him in the back until they were off camp. From there he walked and hitched until he finally picked up a lift from a 146 Wing lorry back to Needs Oar Point.

Wszedł do Dywizjonu Rozproszenia później w poniedziałek, wciąż ze spadochronem, na powitanie ze strony Reggiego Bakera, który chciał wiedzieć, gdzie jest reszta samolotu i dlaczego tak długo zajęło mu powrót do bazy. sugerując, że musiał spędzić kilka nocy w burdelu!

Następnego dnia Gus ponownie walczył nad Normandią z FL „Wally” Wallace'em, bombardującym na niskim poziomie kwaterę główną armii niemieckiej.

Niestety, żart o „burdelu” był krótkotrwały; Dowódca Skrzydła Ernest Reginald Baker DSO, DFC i Bar zginęli nad St. Mauvieu kilka dni później (76 lat temu dzisiaj), a dwa dni później Wally został schwytany po uderzeniu odłamkiem i wyskoczeniu na południe od Caen.

Gus natomiast przeżył wojnę i wrócił do nauczania, przeszedł na emeryturę w 1985 roku, a ostatni raz go widziałem w szklarni, podlewając pomidory…. nie, skłam, przyszedł tylko na kawę.

Patrick Gough (syn wspomnianego „Gus”)